Sukcesywnie realizujemy nasze zadania. Na miejsce kolejnego wybraliśmy Jurki za Nowogrodem. Remont mostu w Nowogrodzie utrudnił nam dojazd, bo trzeba było nadłożyć kilkanaście kilometrów. Nie była to przeszkoda i w dniach 1 - 3 sierpnia przebywaliśmy w uroczym miejscu nad Pisą. 1 sierpnia pojechało kilkanaście osób. Chłopcy noc spędzili na łapaniu ryb. Kilka osób dojechało w sobotę i wszyscy mogliśmy spróbować świeżych ryb usmażonych przez Dorotę.
Przed wyjazdem razem z Heniem zajechaliśmy do stowarzyszenia zagotować bigos, który wcześniej przygotowała Dorotka. Zajechał do nas Tomek z Michałem. Zapakowaliśmy niezbędne rzeczy i około 13:00 ruszyliśmy w drogę. Upał był niemiłosierny. Tomek dobrze znał drogę, bo był juz dzień wcześniej. Zajechaliśmy bez problemów.
Miejsce nad samą rzeką. Wjazd ukryty wśród drzew. Okazało się, że spotkaliśmy tam kilku znajomych łomżyniaków. Rozpakowaliśmy samochód i rozłożyliśmy namiot. Kilkanaście minut później zajadaliśmy już gorący bigos. Z dwóch dużych garnków zostało trochę na kolecję.
Pogoda piękna. Namioty pochowane między drzewami dawały cień. Lekki wiaterek łagodził potworny upał. Po obiedzie wspólna kąpiel w Pisie. Woda nadzwyczaj ciepła. Zwracaliśmy uwagę na bezpieczeństwo kąpiących się. Nikt też nie nadużywał "kąpieli słonecznych" choć słonko przyczerwieniło kilka ciał. Wieczorem pogadanka przy ognisku. Najwytrwalsi zostali do czwartej rano. Heniek zapewnił nam dodatkowe atrakcje - wszyscy szukali kluczyków od samochodu. Niestety było już zbyt ciemno i poszukiwania przełożyliśmy na następny dzień.
3 sierpnia - niedziela.
Dziś Paintball - najważniejsze wydarzenie całej imprezy. Mogliśmy je zrealizować dzięki dofinansowaniu UM w Łomży. Pierwsza dobra wiadomość - kluczyki znalazły się!!!
Po śniadaniu popijaliśmy kawę, gdy zaczęły dzwonić telefony. To następni uczestnicy dojeżdżali. Po 11:00 dojechał Adrian ze sprzętem. Jego przyjazd wywołał duże zainteresowanie, gdyż nikt z nas wcześniej nie strzelał kulkami z farbą. Ładowanie sprzętu, przygotowanie ubrań ochronnych. Po pół godziny przygotowań przebieramy się, bierzemy broń i ruszamy na "pole walki".
Adrian mówi o zasadach bezpieczeństwa. Dzielimy sie na dwa zespoły. Cel - zdobyć wzgórze. Słońce grzeje i jestem już cały mokry, choć do walki jeszcze nie doszło. Zabawa jak za dawnych lat. W pierwszej bitwie to ja z chłopakami broniłem wzgórza. W drugiej mieliśmy wzgórze zdobyć. Stroje ochronne bardzo utrudniały wypatrzenie przeciwnika. W sumie zanotowaliśmy wiele celnych trafień. Po bitwie kilka osób miało niezłe siniaki. Mnie udało się dobrze maskować bo dostałem tylko raz. Wynik walk 1:1.
Pot zalewa oczy. Czuję jak płynie po plecach. Nie ma czym oddychać. Zdejmuję maskę i od razu czuję przyjemny powiew wiatru. Kilka minut drogi przez las i jesteśmy w naszym obozowisku. Dziewczyny witają nas kwiatami - na szczęście to udawana wojna. 70 lat temu w Warszawie toczyły się zacięte wali z Niemcami i kulki nie były wypełnione farbą.
Dojechało jeszcze kilka osób i stanowimy całkiem niezłą gromadkę.
Po odpoczynku idziemy wykąpać się. Później kawa, posiłek i powoli zbieramy się do wyjazdu do domu. Ja z Heniem zajeżdżamy jeszcze do stowarzyszenia.
Nareszcie w domu. Moja psina wita mnie merdając ogonem. Całą noc czekał pod drzwiami dlatego w prezencie dostał kawał kiełbasy na powitanie.
Po tym sobotnio-niedzielnym wypoczynku położyłem się na chwilkę i ... obudziełem się o 20:30.
Dwa dni pełne wrażeń w dobrym towarzystwie. Nauczyliśmy się nowych rzeczy, przede wszystkim współpracy w zespole. Coś mi się zdaje, że to nie ostatnia taka impreza w tym roku. Może bez strzelania ale za to w zgranej grupie ludzi. Dołączają do nas nowe osoby, które w naszym towarzystwie bardzo szybko sie "odnajdują". Może kiedyś zapiszą się do nas i swoimi pomysłami wzbogacą organizowane przez nas imprezy? Ten wyjazdowy odpoczynek na łonie przyrody pozwolił choć na chwilę oderwać się od kłopotów dnia codziennego i nabrać sił przed realizacją kolejnych zadań, jakie zaplanowaliśmy w tym roku.
Galeria (Paintball w Jurkach n. Pisą)