Środa 31 kwietnia, Wielki Tydzień 2010 r. Na mieście i w domu ogólna krzątanina, porządki wiosenne a zarazem gorąca przedświąteczna atmosfera. "Normalnie to kocham", jak każdy chłop :).
Dla mnie to dzień szczególny. Dziś w Stowarzyszeniu "Zdrowie i Trzeźwość" organizujemy spotkanie Wielkanocne, przysłowiowe "jajeczko".
W pracy miałem nocny dyżur, jednak dzień zaczynam od gotowania jajek. Później zakupy: napoje, kawa, cisto. Na szczęście nie jestem sam. Podzieliliśmy pracę, aby przygotować to wieczorne spotkanie. Pomagają mi moi przyjaciele Andrzej i Stefek. Niestety, nie każdy może i jest w stanie nam pomóc, ponieważ jest to normalny dzień pracy. Z tego powodu uwijamy się jak w ukropie.
O godz. 18:15 zaczynamy. Zebranych wita Prezes i składa wszystkim Życzenia. Następnie dzilimy się jajkiem.
Na stole znalazły się tradycyjne jajka, cisto, kawusia, herbatka - ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Ważni są ludzie, którzy przyszli. Moi przyjaciele. Ludzie, z którymi w fajny sposób idzie mi się przez życie. Ludzie, którym ufam i którzy są dla mnie oparciem. Staram cieszyć się chwilą ponieważ wiem że zaraz każdy z nich będzie musiał wrócić do swoich obowiązków do swych rodzin , ale tą krótką chwile poświecili na to aby się spotkać i pogadać i uścisnąć dłoń kolegi. Moje zmęczenie mija. Rozmawiamy, żartujemy. Normalnie jak w rodzine. Pojawiają się pomysły, plany na lato - może coś się uda wspólnie zrobić.
Wszystko co fajne tak prędko przemija. Jest godzina 20:30, zaczynamy sprzątanie. Chciałoby się takie spotkania wydłużyć w nieskonczońość.
Zmęczony ale spokojny i uśmiechnięty wracam do domu. Po drodze tak sobie myślę: ile można wziąć dając. Posługując się słowami piosenki "WHISKY" znanego zespołu "Dżem": bo najgorsze w życiu to, to samotnym być ...
Podczas tych Świąt Wielkanocnych, nie zapominajmy o tych, będą czuć się samotni, odrzuceni, upokorzeni.