RAZEM ZROBIMY WIĘCEJ - ZDROWO NAD NARWIĄ
II Rajd rowerowy doliną Narwi zakończony.
Podziękowania:
- Jego Ekscelencji ks. Biskupowi Tadeuszowi Bronakowskiemu za objęcie honorowego patronatu
- Staroście Krzysztofowi Kozickiemu i Wicestaroście Markowi Dworakowskiemu
- Wójtowi Gminy Łomża Jackowi Nowakowskiemu
- Muzeum Przyrody w Drozdowie - pani Dyrektor Annie Archackiej
- Hurtowni BOS w Łomży - pani Dyrektor Jadwidze Prusaczyk
- Zakładom Mięsnym JBB w Łysych
- Serwisowi Rowerowemu ul. Bema 1 - panu Piotrowi Chrostowskiemu
Sobotnia burza nie napawała optymizmem. Jednak niedzielny ranek okazał się słoneczny i ciepły. Powoli zbierali się uczestnicy.
Przybył Pan Marek Dworakowski - Wicestarosta Łomżyński. Po krótkiej zbiórce pan Starosta pozdrowił wszystkich uczestników i dał sygnał do startu.
W tym roku jechało 33 osoby. 7 osób dbało o bezpieczeństwo.
Wszyscy dostają znaczki z logo Stowarzyszenia i opaski odblaskowe, które ufundował Serwis rowerowy pana Piotra Chrostowskiego.
Punktualnie o 9:30 grupa wyruszyła. Słońce świeci i jazda nie sprawiała problemów.
Trasa taka sama jak w ubiegłym roku:
Łomża - Stara Łomża - Rybno - Pniewo - Gać - Lutostań - Koty - Bronowo - Krzewo - Rakowo - Drozdowo - Łomża.
Krajobraz cudowny, co zostało uwiecznione na fotografiach (II Rajd rowerowy).
Po przejechaniu ok. 18 km był pierwszy postój - koło cmentarza żołnierzy niemieckich z czasów I Wojny Światowej (miejscowość Gać). Uczestnicy dostają wafelki, które ufundowała Hurtownia BOS w Łomży.
18 km okazało się zbyt trudne dla kilku najmłodszych uczestników. Na kolejny, dłuższy już odpoczynek, zostali zawiezieni samochodami. Rowery także.
Około południa grupa przyjechała do Bronowa. Koło wieży widokowej urządziliśmy piknik. Bigos, znikał szybko. Dzieci i dorośli zajadali się i chwalili "kucharza". Faktycznie smakował bardzo. Mieliśmy do dyspozycji piłki, lotki. Mimo zmęczenia niektórzy grali w piłkę. Do grupy jadących rowerami dołaczył oo Michał. Dzieciaki bardzo sie ucieszyły. Cała grupa nabrała dodatkowych sił. Prawie wszyscy ok. 14:00 ruszyli w dalszą drogę ( jeden rower uległ awarii i uniemożliwił dalszą jazdę). "Pechowiec" dotarł do Drozdowa samochodem.
Posprzątaliśmy "nasze obozowisko" i pojechaliśmy za naszymi kolarzami.
Niebo zaczęło się chmurzyć. Wzmagał się wiatr. Jednak wszyscy dzielnie jechali dalej. Przed Rakowem zatrzymujemy się na krótki postój. Deszcz pada kilka minut. Propozycja, aby dzieci wsiadły do samochodów zostaje odrzucona. Jedziemy dalej. Niestety pogoda pogarsza się. Kilka kilometrów dalej następny postój. Tym razem chronimy sie przed deszczem pod wiatą.
A deszcz pada i pada.
Po 20 minutach decydujemy: dzieci kończą rajd i wsiadają do samochodów. Część dorosłych również korzysta z tej okazji. Rowery ładujemy na samochód. Kilkanaście najwytrwalszych osób jedzie jednak dalej. To prawdziwi "twardziele". Wśród tych "twardzieli" są również nasze dzielne panie.
Deszcz już nie pada ale jest coraz chłodniej. W kilkuminutowych odstępach docieramy do Muzeum Przyrody w Drozdowie.
Dzięki uprzejmości pracowników dostajemy gorącą herbatę. Darek - jeden z uczestników - częstował swoją herbatą, a chętnych było dużo. Ognisko mimo padającego deszczu płonie. To panowie pracujący w Muzeum rozpalili nam to ognisko.
Prawie cała grupa idzie zwiedzać zgromadzone zbiory. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się akwaria z rybkami ze wszystkich kontynentów. Dzięki panu Staroście zwiedzamy Muzeum za darmo. Flesze błyskają. Kilka osób wzięło ze sobą aparaty fotograficzne aby udokumentować całą imprezę.
Deszcz nie przestaje padać. Momentami to prawie ulewa. Nie ma co liczyć na poprawę pogody. Ze smutkiem zostawiamy dogasające ognisko. Ładujemy rowery na samochód a uczestników do samochodów osobowych. Po kilku kursach jesteśmy wszyscy w naszym Stowarzyszeniu. Gorąca kawa, herbata. Do jedzenia kiełbasa na gorąco, którą sprezentowały nam Zakłady Przemysłu Mięsnego JBB w Łysych.
Przemarznięci, zmęczeni i zmoczeni zajadamy kiełbaski, które szybko zniknęły. Dzieciaki robią straszliwy rwetes. Na twarzach wszystkich uczestników widać radość, choć do pełni szczęścia zabrakło nam 3 godziny bezdeszczowej pogody.
Za rok jedziemy - słychać tu i ówdzie.
Deszcze nie zniechęcił nikogo. Mamy nadzieję, że za rok pogoda nam dopisze.
Uczestników mamy coraz więcej. Ludzi dobrej woli również. A nam zapału i chęci nie brakuje.
Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli nam w organizacji naszego rajdu.
Niektórzy darczyńcy chcieli pozostać anonimowi.
Za rok po raz trzeci spotkamy się na trasie. Do zobaczenia.